Czas na pierwszy – i kto wie czy nie ostatni – koncert tej COVIDowej jesieni. Ten rok jest koszmarem dla większości z nas. Może poza producentami przyłbic, maseczek i środków odkażających.

Skoro jednak mowa o muzyce…

Jest taki chłopak, ze świetnym głosem, miłością do brzmień elektronicznych, który – takie odnoszę subiektywne wrażenie – od lat jest parę centymetrów od cugu tzw. głównej sceny mainstreamowej w Polsce. Świetnie sobą i tworzoną muzyką wypełnia próżnię na z takim patosem wyśpiewywane około-synth-popowe melodie.



Mam na myśli Bartka Schmidta, znanego jako Baasch. Jego nowy, w końcu po polsku zaśpiewany – i przez to dużo bardziej osobisty i intymny – album „Noc” zabrzmi dziś na żywo w Starym Klasztorze. Słucham właśnie rekomendacji tego koncertu w wykonaniu Maćka Przestalskiego – moje kolegi redakcyjnego. I uświadamiam sobie jeszcze jedno, co Bartek powiedział podczas naszego spotkania na 89,8 FM.

Że poza elektroniką i samą oprawą, liczy się po prostu dobra melodia, motyw i tekst. Niby to taki banałek, ale w zalewie muzyki spod znaku „copy-paste”, z tym większą uwagą i szacunkiem podchodzę do muzyki stricte autorskiej, pisanej bez oglądania się na mody. Dlatego właśnie dziś po raz pierwszy od lat biorę wolne od radia. By podziękować za świetną „Noc” i dać się wciągnąć mocy Baaschowych słów i brzmień.

P.S. Tutaj posłuchacie programu „Muzyczne Ja” z Baaschem w roli głównej.

Muzyczne Ja Baascha w Radiu RAM

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *